Wyobraź sobie, że świat, który oglądasz na co dzień to zaledwie namiastka prawdziwej rzeczywistości. Że otaczają Cię źródła niewidzialnej energii i ukryte portale, a każdy przechodzień może być agentem działającym na rzecz jednego z tajnych ugrupowań. W takie realia wrzuca Cię Ingress – mobilna gra terenowa od Niantic Labs.
4 lipca 2012 roku Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN ogłasza odkrycie nowej cząstki elementarnej – Bozonu Higgsa. Nie jest to jednak wszystko, co zaobserwowali. Podczas eksperymentów naukowcy natrafili na zupełnie nową formę materii, którą nazwali Materią Egzotyczną <Exotic Matter – w skrócie XM>. Co ciekawe, materia ta ma zwartą, uporządkowaną strukturę i wygląda na formę przekazu informacji. Od kogo? Nie wiadomo, ale na wszelki wypadek cała sprawa zostaje utajniona.
Dalsze badania przynoszą kolejne fascynujące wnioski. Długoterminowe przebywanie pod wpływem XM powoduje wzrost inteligencji i kreatywności. Naukowcy zaangażowani w projekt dostają kreatywnego kopa i w krótkim czasie opracowują urządzenia pozwalające dokładniej badać naturę materii XM, gromadzić ją, a nawet kształtować. Okazuje się, że XM generowana jest przez portale – rodzaj węzłów informacyjnych rozsianych po całym świecie. Portale namierzać można dzięki specjalnemu oprogramowaniu, które może funkcjonować jako aplikacja na dowolnym smartfonie.
Jednak tam, gdzie pojawia się duża wiedza i możliwości, zaczynają się też konflikty i walka o władzę. Nieudany eksperyment owocuje wystawieniem zespołu badawczego na wyjątkowo dużą dawkę XM, po której dopadają ich niepokojące wizje. Wtedy też pojawia się koncepcja Rzeźbiarzy <Shapers>, inteligentnych bytów komunikujących się za pomocą XM. Część zespołu chce uczyć się od Shaperów i dalej rozwijać swój potencjał. Pozostali uważają to jednak za zbyt niebezpieczne, a motywacje tajemniczych bytów za bardzo niejasne. Z czasem powstają dwie frakcje: Oświeconych <Enlightened>, którzy chcą w pełni korzystać z XM i Ruchu Oporu <Resistance>, który kwestionuje bezpieczeństwo takiego rozwiązania. Niedługo później obie frakcje zaczynają ze sobą rywalizować i walczyć.
Tak, w ogólnym zarysie, wygląda fabuła rozgrywki.
Licencja na hakowanie
Zanim nastała era Pokemon GO, a tysiące podekscytowanych trenerów ruszyły w teren łapać kieszonkowe stwory, był Ingress. W listopadzie 2012 r. Niantic Labs – startup Google’a – wypuścił swój pierwszy grywalny tytuł i tysiące podekscytowanych agentów ruszyły w teren szukać portali. I wielu z nich szuka do dziś, choć pokemony uderzyły w ingressową frekwencję z siłą rozjuszonego Machampa. Warto jednak pamiętać o korzeniach, bo Pokemon GO kopiuje mechanikę rozgrywki bezpośrednio od starszego brata <łącznie z rozmieszczeniem pokestopów, które znajdują się w tych samych miejscach, co ingressowe portale>. Czym więc jest ten cały Ingress?
Główna mapa rozgrywki – te zielone, jasne punkty to portale
Ingress jest terenową grą MMO w systemie rozszerzonej rzeczywistości. Na Google Maps nałożony jest specjalny filtr wyświetlający portale, obszary wpływów, cząstki XM, itp. Do zabawy potrzebujesz sprzętu mobilnego z systemem Android, lub iOS i bezprzewodowego dostępu do sieci. Głównym celem gry jest przejmowanie portali i łączenie ich w strefy wpływów, które są wyznacznikiem potęgi Twojej frakcji. Każdy portal można odbić, mechanicznie rozgrywka przypomina więc niekończące się capture the flag.
Zabawę rozpoczynasz od wyboru stronnictwa. Oświeconych reprezentuje kolor zielony, Ruch Oporu – niebieski. Gdy zdecydujesz już czy wolisz być „żabą”, czy „smerfem”, pora ruszać w teren. Portale możesz przejmować tylko jeśli znajdujesz się minimum 50 m od nich. Nie ma więc opcji, że siedząc wygodnie w fotelu zostaniesz wielkim łowcą portali – trzeba się trochę nachodzić. Ale nie ma tego złego, portale najczęściej są zakładane w atrakcyjnych punktach: przy zabytkach, atrakcjach turystycznych, czy muralach. Zobaczysz więc przy okazji coś ciekawego.
Jak w każdym MMO, są tu pewne stałe elementy mechaniki i interfejsu. Rolę Twoich punktów życia odgrywa pasek energii XM. Tracisz ją atakując wrogie portale <bo się, skubane, bronią>. Potrzebujesz jej również do montowania własnych zabezpieczeń na portalu. Rolę punktów doświadczenia odgrywają z kolei Punkty Akcji <AP>, które zdobywasz za hakowanie portali, ich przejmowanie, niszczenie wrogich zabezpieczeń i montowanie własnych. AP pozwalają Ci awansować na kolejne poziomy, a im wyższy masz poziom, tym bardziej zaawansowanych gadżetów możesz używać. A tych nie brakuje. Od rezonatorów <które są podstawowym zabezpieczeniem portali>, przez tarcze i moduły zwiększające możliwości portalu, różnego typu sprzęt ofensywny, aż po gadżety typowo użytkowe jak kostki energetyczne regenujące XM, czy skrzynki, w których możesz przechowywać nadmiar przedmiotów. A także klucze zdobywane podczas hakowania.
Glifowanie – trudniejsza i bardziej opłacalna odmiana hakowania. Źródło: Ingress.com
Hakowanie jest podstawową interakcją, w jaką możesz wejść z każdym portalem. Za pomyślny hacking najczęściej otrzymujesz klucz do danego portalu, a jeśli przejmiesz dwa takie obiekty i masz do nich klucze, możesz je ze sobą połączyć linkiem. Zlinkowanie trzech portali zaowocuje powstaniem Obszaru Kontroli <Control Field> – strefy wpływu Twojej frakcji, która generuje Jednostki Umysłu <Mind Units>. Obszary Kontroli często pokrywają setki kilometrów kwadratowych <co powiesz na trójkącik rozpięty między Wietnamem, Indiami i północnymi Chinami?>, a im większy obszar pokrywa jeden CF, tym więcej MU generuje. W praktyce MU są po prostu globalną punktacją, która pokazuje czy w skali całego świata potężniejsze jest Oświecenie, czy Ruch Oporu.
Człowiek ze złotym tabletem
Ingress to również żywa społeczność graczy i wsparcie oferowane przez wydawców. Niantic zatrudniło grupę aktorów, którzy wcielają się w kluczowe dla fabuły postacie. Wydarzenia fabularne są przedstawiane w postaci wypuszczanych co kilka miesięcy raportów wideo. Duży wpływ na dalszy przebieg fabuły mają sami gracze i ich działania podejmowane m.in podczas anomalii.
Anomalia w Poznaniu. Zdjęcie: Maciej Kaczyński
Z punktu widzenia fabuły anomalie są okresowo występującymi nagromadzeniami energii XM, które pozwalają na sprawniejsze pozyskiwanie energii i Mind Units. W praktyce są to organizowane na całym świecie oficjalne zloty graczy, na których pojawiają się przedstawiciele Niantic, aktorzy i organizowane są różnego rodzaju atrakcje związane z rozgrywką.
Ingress a sprawa keszerska
Jako stary keszer nie mogę nie porównać Ingressa z Geocachingiem, w który bawię się od ponad pięciu lat. W końcu obie są grami terenowymi z kluczowymi punktami rozmieszczonymi w atrakcyjnych lokalizacjach. Jak więc ma się polowanie na portale do szukania skarbów?
Na korzyść Ingressa przemawia wygoda. Przy zdobywaniu portali nie musisz się czaić i upewniać, że nikt Cię nie widzi. Nie ma fizycznych fantów, więc osoba postronna nie ma czego zabrać. Wszystko odbywa się w aplikacji, masz więc spokój z grzebaniem w ziemi, czy dziuplach. Portale możesz więc łapać szybko, łatwo i dyskretnie – nawet przejeżdżając obok autobusem.
Polowanie na portale zdecydowanie promuje też grę drużynową. Im silniejszy rezonator chcesz zamontować, tym mniej możesz ich użyć. Do maksymalnego uzbrojenia portalu potrzeba więc aż ośmiu osób. Choć w keszowanie też możesz bawić się drużynowo, przy decydowaniu o tym kto zdobywa certyfikat pierwszego znalazcy mogą pojawić się tarcia.
Niewątpliwą zaletą Ingressa jest też wątek fabularny. Co kilka miesięcy wypuszczane są raporty fabularne naświetlajace aktualne wydarzenia oparte zarówno na pomysłach scenarzystów, jak i poczynaniach graczy. W Geocachingu wątku fabularnego nie uświadczysz. Fajne są też wplecione w szukanie portali elementy gamifikacji: misje, medale, osiągnięcia. Ingress jest przy tym bardzo ładny. Efektowna mapka ze strefami wpływów robi wrażenie i zachęca do rozgrywki.
Obszar kontroli Oświeconych spinający Wietnam, Indie i północne Chiny
A co z Geocachingiem? Nie ma żadnych przewag? Pewnie, że ma! Na jego korzyść przemawia namacalność fantów. Fizyczna nagroda znaleziona w keszu daje większą satysfakcję niż wirtualny znaczek. Podobnie jak certyfikaty dla pierwszych znalazców. Kesze są też lepiej opisane. Z ponad setki portali, które zdobyłem, żaden nie miał konkretnego opisu – choć Niantic przewidział na to miejsce. A w opisach keszy są niekiedy takie epistoły, że zastąpią Ci jednocześnie przewodnika i podręcznik do historii. Z fizyczności keszy wynika też szereg dodatkowych, przyjemnych elementów jak sposób ich maskowania, czy to, że niekiedy trzeba po nie gdzieś się wspiąć, wczołgać, zjechać. W Ingressie, jeśli jesteś w promieniu 50 m, po prostu pukasz w ekran i masz.
Niektórych może też razić tymczasowość portali zdobytych w grze Niantica. Jeśli znajdę kesza, nikt mi już tego nie odbierze. Mam to zapisane w dzienniku, na stronce. Jeśli byłem pierwszy, często mam też certyfikat. A zdobyty portal najczęściej tracę jeszcze tego samego wieczora. Na dłuższą metę może to być męczące.
Poza tym Geocaching jest tańszy. Nie musisz mieć smartfona, czy tabletu. Nawet przenośny gps nie jest konieczny <choć pomaga>. Moje pierwsze 50 keszy zdobyłem mając w ręku wyłącznie wydruki z opisami lokalizacji. W Ingressie, bez elektronicznego sprzętu, nie poszalejesz. A nawet gdy masz już sprzęt, czeka Cię sporo grindu zanim będziesz w stanie zdobywać portale z zabezpieczeniami 7, czy 8 poziomu. Keszować możesz na równych prawach od pierwszego dnia. Liczy się spostrzegawczość – nie zdobyty poziom.
No i wreszcie, niefajne jest to, że Niantic zablokował możliwość dodawania nowych miejscówek zarówno w Ingressie, jak i Pokemonie GO. Zakładanie własnych keszy to połowa zabawy w Geocachingu! Brak możliwości tworzenia własnych portali, czy pokestopów zamyka graczom możliwość dalszego rozwijania gry.
Pytanie jednak – czy jest tu jakaś konkurencja? Nie musisz przecież wybierać tylko jednej gry. Zarówno Geocaching, jak i Ingress i Pokemon Go są świetną odskocznią i powodem by wyjść z domu i trochę się poruszać. A ponieważ cała trójca opiera się na atrakcyjnych lokalizacjach, często kesza, portal i pokestop znajdziesz w tych samych miejscówkach.
A jak tam u Ciebie? Szukasz skarbów? Polujesz na portale, lub Pokemony? Daj znać w komentarzach!
Bardzo fajny artykuł. Jeżeli chodzi o Ingress. Gra jest interesująca tylko na początkowym etapie. Po osiągnięciu 8lvl, zaczyna wiać nudą. Poza tym jest bardzo wielu graczy, którzy uprzykrzają życie, szczególnie poprzez słowne utarczki. Nie mniej jednak warto spróbować, chociażby ze względu na terenowy charakter rozgrywki, który nieco poprawi kondycję oraz „wzbogaci” wiedzę na temat zabytków.